Przyjechałam
na mecz Polska-USA w Łodzi.. Siedze obok dziewczyny mojego brata. Mam na sobie
koszulkę brata, chcąc ukryć sporo odstajacy brzuszek. Lena siedzi obok mnie
w koszulce Andrzeja. Wyglada smiesznie w
tak duzej koszulce, ktora dla niej jest suknią sięgającą ziemi.
Nie chce
być widoczna dla chłopaków. Nie chcę by mnie zauważyli.
Przez
pierwszy set strasznie się denerwuje. Pada on niestety łupem USA. Drugi
set również. W trzecim secie Lenka krzyczy Polska, a maleństwo w moim
brzuchu wierci sie niemiłosiernie. Pomimo starań Polska przegrywa 3:1.
Smutni siatkarze przeżywają porażkę. Na płycie boiska każdy jest z rodziną.
-Lena biegnij do taty.- mówię
Dziewczynka szczęśliwa wpada w ramiona Andrzeja. Ten choć zdezorientowany to cieszy się. Mocno przytula córkę. Michał z Oliwierem siedzą na boisku. Podchodzę do nich od tyłu i mówię:
-Cześć.
Winiarski z niedowierzaniem patrzy na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami.
-Natalia.-siatkarz wyszepuje- Przepraszam.
-Za co?-pytam
-Przegraliśmy mecz. Jestem kapitanem, a zawiodłem wszystkich. Drużynę, chłopaków, całą Polskę, kibiców, siebie, mojego syna, ciebie.-siatkarz zamyka mnie w szczelnym uścisku - Ty...jesteś w ciąży.- Michał odsuwa się- Czy to...?
-Tak.-kiwam głową- To twoja córka i syn.
-Bliźnięta? Dlaczego to ukrywalaś? Wyjechałaś. wiesz jak bardzo mnie to bolało.
-Wiem. Przepraszam. Bałam się. Dopiero co straciłeś żonę.
-To nie była przeszkoda do poinformowania mnie o dzieciach. - Michał naskakuje na mnie
-Dla mnie to też nie było łatwe. Nawet nie wiesz jak bardzo żalowałam wyjazdu, ile razy chciałam wrócic i o wszystkim ci powiedzieć. - z torebki wyjmuję zdjęcie USG i podaję je siatkarzowi- Wczoraj się dowiedziałam, że to będzie dziewczynka i chłopiec.
Widzę w oczach Michała nagłą radość kiedy widzi zdjęcie swoich dzieci.
-Potrzebuję chwili, żeby się oswoić.-mówi
-Zawsze masz mój numer. Będę czekać.- całuję Michala w policzek i idę w kierunku Leny i Andrzeja.
-Mama!-Lenka krzyczy widząc, że się zbliżam.
Uśmiecham się do niej. Andrzej patrzy na mnie.
Smutni siatkarze przeżywają porażkę. Na płycie boiska każdy jest z rodziną.
-Lena biegnij do taty.- mówię
Dziewczynka szczęśliwa wpada w ramiona Andrzeja. Ten choć zdezorientowany to cieszy się. Mocno przytula córkę. Michał z Oliwierem siedzą na boisku. Podchodzę do nich od tyłu i mówię:
-Cześć.
Winiarski z niedowierzaniem patrzy na mnie swoimi niebieskimi tęczówkami.
-Natalia.-siatkarz wyszepuje- Przepraszam.
-Za co?-pytam
-Przegraliśmy mecz. Jestem kapitanem, a zawiodłem wszystkich. Drużynę, chłopaków, całą Polskę, kibiców, siebie, mojego syna, ciebie.-siatkarz zamyka mnie w szczelnym uścisku - Ty...jesteś w ciąży.- Michał odsuwa się- Czy to...?
-Tak.-kiwam głową- To twoja córka i syn.
-Bliźnięta? Dlaczego to ukrywalaś? Wyjechałaś. wiesz jak bardzo mnie to bolało.
-Wiem. Przepraszam. Bałam się. Dopiero co straciłeś żonę.
-To nie była przeszkoda do poinformowania mnie o dzieciach. - Michał naskakuje na mnie
-Dla mnie to też nie było łatwe. Nawet nie wiesz jak bardzo żalowałam wyjazdu, ile razy chciałam wrócic i o wszystkim ci powiedzieć. - z torebki wyjmuję zdjęcie USG i podaję je siatkarzowi- Wczoraj się dowiedziałam, że to będzie dziewczynka i chłopiec.
Widzę w oczach Michała nagłą radość kiedy widzi zdjęcie swoich dzieci.
-Potrzebuję chwili, żeby się oswoić.-mówi
-Zawsze masz mój numer. Będę czekać.- całuję Michala w policzek i idę w kierunku Leny i Andrzeja.
-Mama!-Lenka krzyczy widząc, że się zbliżam.
Uśmiecham się do niej. Andrzej patrzy na mnie.
-To dziecko Michała, prawda?-pyta siatkarz
Przytakuję.
-Wiesz
jak bardzo boli nie wiedza. Przez 5 miesięcy myślałem o najgorszym. Codziennie
patrzyłem na Karola. Nawet nie wiesz jak bardzo jesteście podobni. Z wyglądu i
zachowania. Codziennie patrzyłem na nasze zdjęcie w mieszkaniu. Myślałem o
Lenie. Tesknilem za nią. A ty ucieklas. Bo przez swoje decyzje jesteś w ciąży z
Michałem i boisz się konsekwencji. Jesteś cholerną egoistką Natalio Kłos!
Andrzej
wykrzykuje ostatnie zdanie i biegnie do szatni. Jego słowa są dla mnie jak
noże wbijane w plecy. Ale on ma racje i zasluzylam na to. Łzy jakoś tak same
lecą. Siadam na krześle. Wszystko
jest moją winą. Spieprzylam życie sobie, Andrzejowi, Michałowi, Lenie, Oliwierowi i dzieciom. . Brat siada obok mnie. Lenka usadowia sie na moich kolanach i
dotyka brzucha a Karol stara sie mnie uspokoić.
-Przepraszam
że jestem kłopotem.-belkotam
-Natala nie
jesteś i nigdy nie byłaś klopotem.-spokojnym głosem mówi Karol
-Spieprzylam
wszystkim życia..
-Mnie
nie.
Zamykam
oczy. Łzy wciąż lecą po moich policzkach. Czuję, że ktos chwyta moją dłoń. Nie
jest to Karol ani Lena. Znam tą dłoń. To Jego dłoń.
-Nie
spieprzylas mi życia. Sam to zrobiłem juz dawno.temu. Kocham ciebie i naszą córkę i syna.
przemyślałem wszystko. Zamieszkajmy w szóstkę, ja, ty, Lena, Oliwier i maluchy.
-Antoś.-krzyczy Oliwier
-Hania.-krzyczy Lenka
-Widzisz, nie musimy się martwić o imiona. -Michał całuje mnie.
-Antoś.-krzyczy Oliwier
-Hania.-krzyczy Lenka
-Widzisz, nie musimy się martwić o imiona. -Michał całuje mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz