sobota, 13 czerwca 2015

Believe in

 -Przysięgnij, że tak będzie zawsze.- szepnęła mu do ucha. 
-Przysięgam. - odszepnął - Przysięgnij, że będziesz tylko moja. 
-Przysięgam. - szepnęła. 
Pocałował ją namiętnie. Stali na tarasie w domu przyjaciół i podziwiali noworoczne fajerwerki. 
Stała do niego tyłem, głowę oparła na jego piersi, swoje ręce oplótł wokół jej pasa. Miała zamknięte oczy a on opierał brodę na czubku jej głowy. Wtedy ktoś zrobił im zdjęcie, które potem dostali. Jej się nie podobało ale dla niego było najpiękniejsze na świecie. Wyglądała na nim naprawdę zjawiskowo. 

Andrzej trzymał w dłoni swoje ulubione zdjęcie. Patrzył na fotografię, a w jego oczach pojawiły się łzy. Jego uczucia do Natalii nadal były bardzo silne, zwłaszcza teraz, gdy obok niego spała ich córeczka. Jej stan nieznacznie się polepszał. Minął już tydzień od wypadku. Za kilkanaście godzin  SKRA miała grać u siebie mecz. Andrzej mało spał w nocy. Lena była chora więc środkowy musiał zajmować się córką. Wiedział, że na meczu nie będzie nikogo mu bliskiego. To jeszcze bardziej go dobijało.
-Tata. - powiedziała dziewczynka kiedy Andrzej musiał już wychodzić, a do małej przyjechała jego matka.
Mężczyzna nie chciał zostawiać Lenki ale musiał jechać na mecz.
-Zobaczymy się jutro słońce, kocham cię. - powiedział i złożył delikatny pocałunek na czole Lenki, - Dziękuję mamo.
Kobieta uśmiechnęła się do syna i zamknęła za nim drzwi.

Na meczu panowała dość dziwna atmosfera. Andrzej, Karol i Michał nie mieli w sobie pozytywnej energii, co przełożyło się na ich grę i wynik w pierwszym secie. Skra przegrała pierwszego seta, po którym chłopaki dostali opieprz od trenera. Wrona i Winiarski jak najszybciej chcieli wrócić do szpitala więc dawali z siebie wszystko i w ostateczności Bełchatów wygrał 3:1. Po meczu trener pozwolił im jechać. Dwoje mężczyzn szybko wzięło prysznic i przebrało się, aby jechać do szpitala.
Natalii nie było w sali, a jej matki na korytarzu. Przez chwilę do mężczyzn dotarła najgorsza myśl, na szczęście obok przechodziła pielęgniarka,
-Przepraszam, gdzie jest kobieta, która była w tej sali?- spytał Michał.
-Została przeniesiona na inny oddział. Wybudziła się ze śpiączki.
Mężczyźni pobiegli do sali, w której teraz była Natalia. Przed pokojem stała jej matka i brat.
-Robią jej badania ale zaraz będzie można wejść. - powiedział spokojnie Karol.
Wszystkim ulżyło. Dziewczyna żyła i była przytomna.
Po wszystkich badaniach do Natalii weszła jej matka. Potem wreszcie Michał mógł do niej wejść.Uklęknął przy jej łóżku, wziął jej dłoń w swoją dłoń i pocałował. Drugą dłonią przeczesała mu włosy. Zaczął płakać.
-Wszystko będzie w porządku, Michał. - powiedziała.
Słyszał jej głos po raz pierwszy od tak dawna.
To on powinien mówić jej, że wszystko będzie dobrze, a nie na odwrót.
-Natalka...-odebrało mu mowę- tak mi przykro. Będziemy mieli jeszcze gromadkę cudownych dzieci. Zobaczysz. - w jej oczach kryło się mnóstwo cierpienia- Tak bardzo cię kocham. - wstał i pocałował ją w czoło.
Nie mówili nic przez chwilę. Ona też płakała.
-Przepraszam, że cię zawiodłam.
Michał chciał się temu sprzeciwić ale dziewczyna mówiła dalej;
- Gdyby nie moja lekkomyślność nasze dzieci...dalej by żyły. Ja...- Natalia ledwo mówiła przez łzy.
-Nie!Nie mów tak. - mężczyzna wstał - Nigdy. To nie twoja wina. Tylko tego- Michał westchnąl ciężko- , który spowodował wypadek. Rozumiesz? Natalia, to nie była twoja wina.
Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się, Kochała Michała za to jak bardzo się starał. Jemu też było ciężko. Dostrzegła to za późno. Kiedy nic już nie można było zrobić. Dzieci nie żyły, życie Andrzeja zostało zrujnowane, życie Leny też nie będzie takie jak inne, nie będzie miała dwójki kochających się rodziców.
-Jeśli chcesz możemy się przeprowadzić. Do innego domu w Bełchatowie. Zmiana otoczenia przyda się nam obojgu. Zrobię dla ciebie wszystko. Obiecuję. 

wtorek, 21 kwietnia 2015

You say

Jak wrócić do domu i powiedzieć dziecku, że jego mama może już nigdy się nie pojawić. Może już nigdy się z nim nie pobawić się, nie zrobić jedzenia, nie położyć do snu. Nikt nie chcę znaleźć się w takiej sytuacji, a jednak czasem zdarzają się takie przypadki.
 Opiekunka całą noc została z dziećmi ale ktoś w końcu musiał do nich wrócić. Ola wróciła do dzieci. Dobrze znała dwójkę malców. Weszła do domu Pani Kłos, zapłaciła opiekunce i poszła do dzieci. Wytłumaczyła Oliwierowi, że tata po niego przyjedzie tylko, że trochę później, żeby się nie martwił. Chłopiec nie miał łatwego ostatniego roku. Jego mama zmarła, tata o mało nie popadł w depresję, a kiedy wróciła kobieta, którą jego ojciec kochał, a chłopiec polubił to znów wydarzyło się coś złego.
-Wszystko będzie dobrze, nie martwimy się, okej?- Ola pogłaskała Olka po głowie
Chłopczyk pokiwał głową, był bardzo mądry i rozumiał dużo jak na swój wiek.
Dziewczyna zajęła się też Lenką, która potrzebowała znajomej osoby.
   W szpitalu atmosfera była napięta. Natalia przeżyła dobę i jej stan nie znacznie się polepszył. Nie była już w stanie ciężkim ale nadal była w śpiączce. Andrzej, Michał i Karol nie spali całą noc, jedynie Pani Kłos na chwilę się zdrzemnęła.
-Chłopcy, jeden z was powinien iść do domu, umyć się, zjeść coś i się przespać. Wasza obecność tutaj nic nie zmieni, a potrzebuję was tutaj zdrowych, a nie pół przytomnych. - kobieta powiedziała stanowczo. - Uważam, że jeden z was wystarczy na razie, a gdyby coś się stało to zadzwonię do was. Jak jeden wróci to drugi pojedzie, rozumiemy się?- mężczyźni pokiwali głowami- Andrzej jedź, chłopcze. Wróć jak się spokojnie wyśpisz i ogarniesz, możesz zajrzeć do Lenki, ona też cię potrzebuje, a potem tu wrócisz, obiecuję, że zadzwonię jeśli coś będzie się dziać.
Andrzej nie chętnie opuścił szpital i pojechał najpierw do córeczki. Mała pobiegła do niego i wtuliła się w tatę.
-Cześć skarbie. -powiedział i pocałował ja w czółko. W jej oczach widział Natalię, roześmianą i szczęśliwą.
 Nie został długo w mieszkaniu, Ola wciąż była z dziećmi, a on był wykończony, nie spał i był głodny.
  Wrócił do swojego mieszkania, które jeszcze kilka miesięcy temu dzielił ze swoją ukochaną. Teraz nawet jak wyjdzie ze szpitala to i tak z nim nie zamieszka.
 Zjadł spory posiłek, wziął prysznic i poszedł spać na chociaż dwie godzinki.
  W tym czasie w szpitalu sytuacja wciąż była taka sama. Mama Natalii siedziała przy niej w sali i trzymała ją za rękę. Michał siedział na krzesełkach pod salą i od czasu do czasu zaglądał przez szybę do środka.
 Pani Kłos wyszła z sali, spojrzała na swojego syna, ledwie żywego, siedzącego pod pomieszczeniem.
-Synu, idź do domu jak Andrzej. Widzę, że jesteś zmęczony. I nie wmawiaj mi, że nie. Jak będziesz w pełni sił to zajrzyj do Oli i dzieciaków. Idź, Karol, proszę. Nie chcę kolejnego dziecka w szpitalu. I może lepiej jedź taksówką. W takim stanie nie powinieneś prowadzić.
-Mamo, tobie też przyda się trochę snu, nie uważasz?
-Poradzę sobie, jedź już i uważaj na siebie.
Karol zanim wyszedł pocałował mamę w czoło. Taksówką wrócił do swojego mieszkania. Zjadł coś i zmęczony udał się do sypialni. Nie spał długo bo obudził go dzwonek telefonu. To trener Falasca, powiedział, że nie może stracić trzech dobrych zawodników i muszą obowiązkowo stawić się na jutrzejszym treningu bo za parę dni jest mecz.
 Mama Natalii wyszła z sali. Dała znak Michałowi, że teraz on może wejść. Mężczyzna usiadł na krześle przy łóżku. Chwycił dłoń dziewczyny. Spojrzał na ukochaną i pomyślał, że jego życie już nigdy nie będzie takie samo jak dotychczas, Jak ma teraz funkcjonować, zająć się synem? Już raz to przechodził ale wtedy była przy nim Natalia.
-Kocham cie. Ty i Oliwier jesteście moim całym światem. Proszę obudź się, nie zostawiaj mnie. Nie dam rady sam. Zrób to dla mnie. Wiem, że potrafisz. Natalka...

czwartek, 12 marca 2015

Us.

Andrzej wybiegł za Natalia ale było już za późno. Mężczyzna pojechał na wieczorny trening i tak był już spóźniony.
Michał, Karol, Andrzej i reszta drużyny była już w szatni, kiedy do Karola ktoś zadzwonił. Mężczyzna odebrał telefon. Po chwili przedmiot z impetem został rzucony na podłogę. Michał i Andrzej skupili swoja uwagę na Kłosie.
-Karol co się stało?-spytał Andrzej
-Natalia...ona...ona miała wypadek- wydukał siatkarz- Jest w szpitalu.
Troje mężczyzn natychmiast pojechali do szpitala. W tamtej chwili nie liczyło się nic więcej niż Natalia. Siatkarze wbiegli na izbę przyjęć, dowiedzieli się gdzie jest dziewczyna i tam się udali. Pielęgniarka kazała czekać pod salą  operacyjną, powiedziała, że lekarz niebawem do nich wyjdzie.
Czas dłużył się niemożliwie. Żaden z mężczyzn nie chciał dopuścić do siebie myśli, że dziewczyna mogłaby nie przeżyć. Michał rozmyślał o ukochanej kobiecie. Już raz przez to przechodził, nie mógłby tego robić jeszcze raz. Jak miałby powiedzieć synowi, że kobieta, do której się przywiązał już nie wróci? Znowu miałby łamać serce małemu?  Przecież Natalia była w ciąży, co się stało z bliźniętami? Andrzej też dużo myślał. Wiedział, że to po części jego wina, że dziewczyna wsiadła do tego samochodu. Jeśli ona nie przeżyje, będzie musiał żyć ze świadomością, że zabił kobietę, która kochał i, że zabił matkę swojego dziecka. Karol siedział na krześle, nie mógł stracić ukochanej siostry. Po śmierci ojca Natalia pomogła bratu się pozbierać, chociaż sama nienawidziła ojca i nie utrzymywała z nim kontaktu. Mama dziewczyny również przyjechała do szpitala, zostawiła dzieci z opiekunką. Dziewczyna Karola też czekała z wszystkimi.
Wreszcie lekarz wyszedł z sali. Cała rodzina natychmiast podniosła się z krzeseł.
-Co z Natalią?- spytała matka kobiety
- Doszło do wstrząsu mózgu, złamania kości przedramienia, pęknięcia śledziony, krwotoku wewnętrznego i złamania dwóch żeber. Udało nam się ustabilizować stan Pani Natalii ale jest ona w śpiączce i ta doba będzie decydująca.
-A co z bliźniętami?- spytał Michał
-Przykro mi. Nic nie mogliśmy zrobić. .- powiedział lekarz.
Te słowa uderzyły do głowy Michała.Nie wierzył w rzeczy, które działy się dookoła niego. Stał jak wryty na szpitalnym korytarzu
-Mogę ją zobaczyć?  -powiedział wciąż osłupiały.
-Tak ale tylko jedna osoba może być w sali. Zaraz państwa zaprowadzi pielęgniarka. .
-Oczywiście. -powiedziała matka Kłosów.
Wszyscy podążyli za pielęgniarką. Stanęli przed salą na oddziale intensywnej terapii. W środku, na łóżku leżała Natalia. Kobieta była blada jak ściana, leżała bezwładnie, kilka kabelków, od różnych maszyn,  przypiętych do jej ciała. Mężczyzna otworzył drzwi, podszedł do łóżka, usiadł i delikatnie chwycił dłoń Natalii, jakby w obawie, że może ją skrzywdzić. Na jej palcach wciąż był granatowy lakier do paznokci, uwielbiała ten kolor. Pocałował każdy opuszek na każdym placu. Dopiero teraz zauważył rozcięcie na jej skroni i kilka siniaków na rękach. Nie był na tyle silny, żeby oglądać ja w takim stanie, wystarczył mu ten sam widok żony, kiedy była w szpitalu kilka miesięcy temu. Nie był na tyle silny emocjonalnie, by po raz drugi stracić ukochaną, trenować i zajmować się synem. Pocałował dziewczynę w czoło i wyszedł z sali.
Gdy tylko znalazł się na korytarzu, osunął się po ścianie i schował twarz w dłonie. Chciał uciec od rzeczywistości. Tego było zbyt wiele. Każde z osób, które było przy tej sali, przeżywało osobistą tragedię. Andrzej wciąż tam był . Może nie powinien, miał zakończyć relację z Natalią ale nie potrafił tu nie być. Wybaczył kobiecie, która go zdradziła, a potem weszła w związek z jego kolegą z drużyny. To był cios poniżej pasa. Jednak był pewny swojej decyzji, nadal kochał tę kobietę, teraz leży ona w szpitalnej sali, częściowo przez niego. Był zły na siebie ale nie za to, że nadal ją kochał, bo na to nie mógł być zły. Był zły, że postąpił tak głupio pozwalając jej odejść. Nie zapewnił Natalii wszystkiego i dlatego go zostawiła. Ale przecież starał się jak mógł i robił dla niej i Leny wszystko.
 Nawet  mimo wszystkich niedogodnień ze strony losu Karol, Andrzej, Michał, mama Kłosów i Ola, wszyscy starali się być silni, bo liczy się tylko to, żeby Natalia wyzdrowiała.

środa, 18 lutego 2015

Trust in.

Budzę się. Leny i Michała nie ma w łóżku, z dołu dobiega mnie radosny śmiech Oliwiera. Idę do łazienki. Spoglądam w lustro. To był bład. Szopa na głowie i podkrążone oczy. Zarzucam na siebie szlafrok  i schodzę na dół. Wyglądem zajmę się na końcu. Wchodze do kuchni, Michał szykuje śniadanie. Jest już ubrany, dzieci bawią się w salonie. Przynajmniej Oli bo Lena siedzi na kanapie i tarmosi swoja przytulankę.
-Wstałaś już. Zaraz będzie śniadanie.-mówi mężczyzna i przerzuca jajka na patelni.
-Jak się czuje Lenka?-pytam
-Trochę lepiej ale chyba powinnaś jechać z nią do lekarza.
-Czyli tak jak myślałam.- idę do córeczki.
Siadam obok niej na kanapie.
-Cześć skarbie.-sadzam dziewczynkę na kolana-Cześć Oli-mówię do chłopca bawiącego się troche dalej.-Jak się czujesz misia?-przykladam dłoń do jej czółka-Chyba lepiej, co? Ale i tak pójdziemy do lekarza.
-Śniadanie!-woła Michał
Razem z dziećmi idziemy do stołu i jemy posiłek przyrządzony przez Michała

Michał pojechał na trening. Ubieram się, niestety muszę zrezygnować ze szpilek, które zastępuję botkami, odwożę Olka do szkoły i jadę z Leną do lekarza. Na szczęście okazuje się, że to niegroźne przeziębienie. Dostaję receptę z jakimiś lekami. Po wizycie w poradni jadę do mamy. Razem z Lenka zjadamy pożywny posiłek, zostawiam córkę u mamy na weekend. Słyszę dzwonek swojego telefonu, to Andrzej. Chce się spotkać. Raz na zawsze wszystko wyjaśnić. Jest już po treningu. Michał pojechał po Oliwiera do szkoły i wrócili do domu. Zapewniam  chłopaka, że na pewno będę w domu przed wieczornym treningiem, żeby Oli nie był sam.
 Tłumaczę mamie,że muszę już jechać i dziękuję, że zostanie z Leną.
Przemierzam ulice Bełchatowa, myśląc o rozmowie, którą mam zamiar odbyć. Trochę się boję. Boję się stracić Andrzeja na zawsze. Wiem, że powinnam się skupić na uczuciu jakim darze Michała ale obaj są dla mnie bliscy. Wreszcie dojeżdżam do  starego mieszkania. Wjeżdżam windą na 7 piętro, chyba nie do końca szczęśliwe. Pukam kilka razy w drzwi. Andrzej otwiera niemalże od razu. Wchodzę bez słowa. Przez chwilę stoimy nieruchomo, wzajemnie unikając swojego wzroku.
-O czym chciałeś porozmawiać?- pytam, staram się by mój głos nie drżał tak bardzo. Serce bije mi jak szalone.
-Tak bardzo cię kocham.- Andrzej podchodzi krok bliżej do mnie.- A w miłości przede wszystkim liczy się uszczęśliwianie drugiej osoby. Nie odpowiedziałaś mi, czy jesteś szczęśliwa z Michałem ale zakładam, że tak. Chcę, żebyś wiedziała, że nie jest mi łatwo pogodzić się z twoją stratą. Odeszłaś ode mnie, wyrywając kawałek mojego serca ale muszę pozwolić ci być w pełni szczęsliwą. Dlatego wiedz, że - głos mężczyzny zawiesił się na chwilę- nie będę więcej wtrącał się w twoje życie uczuciowe. Jesteś w pełni wolną, dorosłą kobietą.
Gdy słucham jego słów, czuję gorące łzy płynące po moich policzkach. Wiem, ile trudu i bólu przyniosło mu mówienie tych rzeczy.
-Doceniam to co mówisz, naprawdę. To dla mnie bardzo ważne. Dziękuję ci.
Andrzej oddala się ode mnie.
-Nie mogę dłużej być częścią twojego życia. Nie mam zamiaru odchodzić od Leny ale nie możemy się widywać. To ciągle będzie mi o tobie przypominało, a ja nie chcę tak żyć. Tak będzie lepiej.
Nie mogę uwierzyć w to co powiedział. Morze leż wylewa się na moją twarz. Wybiegam z mieszkania. Wsiadam do auta. Michał napisał mi sms'a, że zawiózł Olka do mojej mamy bo musiał już jechać. Odpalam silnik, nic nie widzę od łez ale to nieważne. Wyjeżdżam na ulicę. Chcę jechać najszybciej jak mogę, żeby uciec od problemów. Chcę zapomnieć o świecie, kóry mnie otacza.

wtorek, 13 stycznia 2015

Believe in

Miesiąc po finale Mistrzostw Świata Skra grała z Zaksą. To pierwszy mecz w tym sezonie, na który idę. Razem z Olim i Leną siadam na trybunach. Mam na sobie koszulkę Michała. Andrzej patrzy na mnie. Jego twarz jest bez żadnego wyrazu ale widzę to w jego oczach. Jest zły i smutny. Pierwszy raz na meczu jestem nie w jego koszulce.
Mecz sie zaczyna. Michał wychodzi na boisko. Posyłam mu szeroki uśmiech.
Gra się zaczyna. Oliwier podchodzi do barierek i kibicuje.
Skra łatwo wygrywa 3:0. Mariusz Wlazły zostaje MVP. Oliwier wybiega na boisko  i rzuca się tacie na szyję. Lena jest śpiąca. Ma cieple czółko. Wchodzę na płytę boiska. Mam córeczkę na rękach. Gratuluję bratu, Mariuszowi i Andrzejowi. Ostatni z mężczyzn bierze małą na ręce. Całuje ją w czółko. Kołysze się z nia na boki. Tak samo robił, gdy była malutka i w nocy płakała. Idę do Michała. Daję mu buziaka i gratuluję meczu. Zaczyna się rozciągać po meczu. Oli siada obok niego. Winiarski klęczy, obejmuje dłońmi mój brzuch i całuje w srodek. Rumienie sie.
Podchodzi do nas Andrzej. Michał wraca więc do rozciągania. Wrona trzyma na rękach naszą córkę. Mała płacze.
-Chyba ma gorączke.-mówi i podaje mi malca.
Lenka ma gorące czoło.
-Wroce z nią do domu. Dam jej leki. Oli wracasz ze mną?-pytam chłopca.
Kręci głową.
-Jedź. Zajmę się nim. -odpowiada Michał.
Całuje go i wychodzę z hali.
Wracam do domu. Mała płacze. Podaję jej lek na gorączke.
Gdy Michał i Oliwier wracają, Lena już śpi.
Podaje chłopakom kolację.
-Jak ona się czuje?-pyta Michał
-Ma gorączke teraz zasnela. Jutro pójdę z nia do lekarza.
-A ty jak sie czujesz?-zadaje mi pytanie i przeszywa mnie swoimi niebieskimi tęczówkami.
Rozdarta. Nie potrafię określić swoich uczuć. Serce pęka mi kiedy widzę chorą córkę. Gdy patrzę na ciebie jestem szcześliwa. Gdy patrzę na Andrzeja...moje serce staje. Gdy jesteście razem musze pamietac o oddychaniu.
-Dobrze. Maluchy nie dają mi spokoju.-uśmiecham się i gładzę po brzuchu.


Oliwier juz śpi. Ja jestem w pokoju Leny. Przytulam małą do siebie. Schładzam jej gorące czółko, wilgotną ściereczką. Ocieram jej oczka. Jej małe, zapłakane oczka. Chodze z nią po pokoju. Moje serce pęka. Dziewczynka nie może zasnąć już kilka godzin. Łapie powietrze haustami. Ja mam czas na myślenie. Na zastanawianie sie nad swoją egzystencja.  Powinnam wziac sie za siebie. Ale nie mogę odciąć przeszłości. Nie potrafię. Często widuję się z Andrzejem. Jest ojcem mojej córki. Nie mogę jej od niego zabrać. Nie wiem jak sobie poradzę kiedy urodzą się dzieci. Wychowywanie czwórki dzieci nie będzie łatwe. Ale dam radę. Mam kochajacego mężczyzne, dom, córkę. Czego jeszcze potrzeba mi do szczęścia?
-Weź ją do nas do łózka-slyszę szept Michala.
Odwracam sie i patrze na niego. Stoi w progu pokoju.  Drzwi sa uchylone.  Jest w samych spodniach od piżamy, dresy opierają sie na kośći biodrowej. Jakby miały się zaraz zsunąc ale jednak nie. To bardzo seksowne.
Winiarski bierze małą na ręce. Idziemy do naszej sypialni. Kładę się na łózku, po drugiej stronie leży Michał. Lena leży po środku. Główkę ma zwróconą w moją stronę. Po kilku chwilach weszcie zasypia. Moge odetchnąć. Powieki same mi się zamykają. Nie mam nad nimi kontroli. Od razu odpływam w kraine Morfeusza.

piątek, 12 grudnia 2014

You say

Popoludnie upływa bardzo szybko. Spędziłam je z Oliwierem i Michałem. Czas jest nieugięty. Informuję chłopaków, że jadę po Lenę.
Przemierzam ulice Bełchatowa i im bliżej mieszkania Andrzeja jestem,  tym w mojej głowie kłębi się coraz więcej myśli. Nasz pocałunek był jak zakazany owoc. Tak słodki, a zarazem niedozwolony.
Stoję pod drzwiami mieszkania. Pukam kilka razy. Dawno tu nie byłam. Andrzej otwiera. Wchodzę do środka. Fala wspomnień uderza we mnie.  Najlepsze chwile mojego życia spędzilam tutaj. Mieszkanie nic się nie zmieniło. Wielka, czerwona sofa w salonie, ten sam stół, nasze łóżko, na którym aktualnie bawi się Lena.
-Dziękuję, że się nią zająłeś.-mówię. Nie jest to najlepsze na co mnie stać.
-To czysta przyjemność.-odpowiada.
Znów podchodzi do mnie. Znów nasze twarze dzielą tylko milimetry. Znów bicie mojego serca przyspiesza. Andrzej nic nie robi. Stoi i patrzy mi w oczy. Jakby czekał, aż to ja coś zrobię. Całuje moją dolną wargę. Przejeżdża kciukiem po moim policzku. Nie potrafię się ruszyć. Odepchnąć go. Tak bardzo brakuje mi jego dotyku. Całuje moją szyję.
-Tęskniłem za tobą-szepcze mi do ucha- Nigdy nie powinienem był pozwolić ci odejść. Tak bardzo mi ciebie brakowało.
Tak bardzo tego pragnę. Ale nie mogę. Chwytam jego twarz w dłonie i odrywam go od siebie.
-Nie możemy. Andrzej proszę.-zaprzeczam sama sobie.
-Kiedy ja nie potrafię.-mężczyzna osuwa się po ścianie- Za każdym razem kiedy cię widzę, mam ochotę cię całować. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię. Nie umiem pogodzic się z tym, że odeszłaś ode mnie, do Michała. Co on ma takiego, czego nie mam ja? Nie rozumiem twojej decyzji.Jak bardzo trzeba kogos kochać, by pozwolić mu odejść?-jego początkowy krzyk, teraz przerodził się niemalże w szept.
Osuwam się po ścianie obok niego.
-To nie tak, że on jest lepszy. Ja...sama nie wiem...po prostu..-to wszystko co udaje mi sie powiedzieć.
Lenka podchodzi do nas. Siada pomiędzy nami. Nic nie mówi. Chwyta nas za ręce. Siedzimy tak w milczeniu.
Ciszę przerywa mój dzwonek telefonu. To Michał.
-Tak?-odbieram
-...
-Jasne, właśnie wychodzę od Andrzeja. W takim razie będziemy za 20 minut.-rozlączam się.-Musze juz iść. Lenka spakowana?-zwracam sie do Andrzeja.
Kiwa głową i wskazuje na torbę w salonie. Ubieram siebie i córeczkę, biorę torbę.
-Jesteś chociaż szczęśliwa?-słyszę jak Wrona zadaje mi pytanie, gdy przekraczam próg jego mieszkania. Nie odpowiadam ani nie odwracam się.

Po drodze wstapiłam do sklepu. Michał chciał, żebym kupiła coś na wieczór do jedzenia. Docieram do domu. Witam się z mężczyzną i od razu idę z Lenką do łaznienki. Po kąpieli zanoszę ją do pokoiku, Oli zgłasza sie do czytania bajek na dobranoc. Zgadzam się, całuję małą w czoło, wkładam ja do łóżeczka i wychodzę. W salonie,na stoliku leżą jakieś przekąski. Jest piątek więc oglądamy z Olkiem jakiś film. Michał jest w łazience,a Oliwier usypia Lenę. Przypominam sobie pytanie jakie zadał mi Andrzej. "Czy jestem szczęśliwa?" Mam wszystko o czym marzyłam, kiedy byłam małą dziewcznyką. A nawet i więcej. W  pozornie idealnym obrazku przeszkadza tylko jedna mała rysa. Moja miłość  do Andrzeja.
-O czym tak rozmyślasz?-pyta Michał, siadając obok i całując mnie w usta.
-O tobie.-odpowiadam mu i róznież go całuję.
Po chwili dołącza do nas Oliwier. Włączamy film, "Epoka lodowcowa". Każdy z nas oglądał go okolo tysiąca razy ale i tak śmiejemy się i świetnie bawimy na wieczorze rodzinnym.
A więc tak. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem w 99% szczęśliwa.

niedziela, 30 listopada 2014

Moving for me

Siedzimy w altance w domu Michała. Nie łatwo było mu tutaj wrócić, był tu pierwszy raz od śmierci swojej żony. Oli i Lenka bawią się na małym placu zabaw w ogrodzie.
-Oliwier naprawdę cię polubił. To ważne, jesteś mu potrzebna, teraz kiedy przechodzi cięzki okres po śmierci Dagmary...-mówi Michał
-Michał. Spójrz na mnie.-chwytam jego twarz w dłonie-Wiem, że jest ci ciężko i wiem, że nie było mnie kiedy tego potrzebowałeś. Nie jestem idealna. Uciekłam od problemu i zostawiłam wszystko w tyle. Ale wrociłam i nigdzie się nie wybieram. Ufasz mi?
Patrzymy sobie w oczy.
-Tak.-odpowiada bez zawahania
Uśmiecham się i idę do dzieci. Nie rozmawiałam z Andrzejem od czasu finału.

Następnego dnia Michał pojechał z Olim do swoich rodziców. Ja żle się czuję. Poprosiłam więc andrzeja aby zająl się Leną.
Słyszę dzwonek do drzwi. Niechętnie wstaję z kanapy. Lena biegnie by sprawdzić kto przyszedł. Otwieram. Andrzej bierze Lenę na ręce i daje jej buziaka w czółko.
-Wejdż.-gestem zapraszam Wronę do domu.
Przechodzimy do salonu.
-Mała jest spakowana. Kilka najpotrzebniejszych rzeczy.  Dziękuję, że się nią zajmiesz.-nie mogę przestać mówić.
Mężczyzna sadza córkę do kojca i podchodzi do mnie. Staje naprzeciwko.Czuję zapach jego perfum. Zaciągam się nim.  Jego twarz jest tak blisko mojej. Za blisko. Serce zaczyna szybciej bić. Myśli plączą się w głowie. Brakuje mi tchu. Nie oddycham. Jego wargi łączą się z moimi. Tracę łączność z ciałem. Nie mogę się ruszyć, nic powiedzieć. Powinnam go odepchnąć ale nie potrafię. Pierwszy raz od tak dawna czuję smak jego ust. Tak bardzo za tym tęskniłam. Jestem sparaliżowana tym pozornym doznaniem. Czuję niedosyt, kiedy Andrzej przestaje mnie całować. Chcę więcej ale nie mogę. To co robię jest złe.
-Nie możemy.-szepczę po dłuższej chwili.
-Wiem. - odpowiada równie cicho-Ale nie żałuję.
To ostatnie słowa, które teraz wypowiada. Bierze Lenę na ręce, zabiera jej rzeczy i wychodzi z domu. Ja stoję na środku salonu. Powoli dociera do mnie to co się stało. Powiedział, że nie żałuje. W głębi serca ja też nie żałuję ale nie mogę ponownie rozwalać wszystkim życia. Idę do sypialnii, przykrywam się kołdrą i zasypiam.


-Nati zobacz co dostałem od babci.-budzą cię radosne krzyki Oliwera, który jest juz w sypialnii.
Otwieram oczy i leniwie siadam na łóżku. Widzę niebieski motor w ręku chłopca.
-Jest super.-odpowiadam ze szczerym usmiechem na ustach.
-Oli nie budż Natalii.-głos Michała dobiega z kuchnii.
Biorę Olka za rękę i schodzimy na dół.
-Jak się czujesz?-siatkarz składa mi całusa na policzku.
-Już lepiej. Przepraszam, że nie zrobiłam obiadu. Zaraz wam coś pysznego przygotuję. Na co masz ochotę Oli?
Chłopiec wymyśla jakieś ektrymalne danie więc w ostateczności zamawiamy pizzę. Wyjaśniam Michałowi, że Andrzej przyjechał po Lenkę i, że odbiorę ja od niego wieczorem. Wrona i Winiarski nie żywią do siebie nienawiści. Nie są może najlepszymi przyjaciółmi ale grają w jednej drużynie. Nie tylko w tej na boisku. Wiem, że obaj martwią sie o mnie tak samo. I wiem, ze obaj mnie kochają. Tak. Wiem, że Andrzej nadal mnie kocha. I co najgorsze to wiem, że ja też nadal go kocham.