piątek, 12 grudnia 2014

You say

Popoludnie upływa bardzo szybko. Spędziłam je z Oliwierem i Michałem. Czas jest nieugięty. Informuję chłopaków, że jadę po Lenę.
Przemierzam ulice Bełchatowa i im bliżej mieszkania Andrzeja jestem,  tym w mojej głowie kłębi się coraz więcej myśli. Nasz pocałunek był jak zakazany owoc. Tak słodki, a zarazem niedozwolony.
Stoję pod drzwiami mieszkania. Pukam kilka razy. Dawno tu nie byłam. Andrzej otwiera. Wchodzę do środka. Fala wspomnień uderza we mnie.  Najlepsze chwile mojego życia spędzilam tutaj. Mieszkanie nic się nie zmieniło. Wielka, czerwona sofa w salonie, ten sam stół, nasze łóżko, na którym aktualnie bawi się Lena.
-Dziękuję, że się nią zająłeś.-mówię. Nie jest to najlepsze na co mnie stać.
-To czysta przyjemność.-odpowiada.
Znów podchodzi do mnie. Znów nasze twarze dzielą tylko milimetry. Znów bicie mojego serca przyspiesza. Andrzej nic nie robi. Stoi i patrzy mi w oczy. Jakby czekał, aż to ja coś zrobię. Całuje moją dolną wargę. Przejeżdża kciukiem po moim policzku. Nie potrafię się ruszyć. Odepchnąć go. Tak bardzo brakuje mi jego dotyku. Całuje moją szyję.
-Tęskniłem za tobą-szepcze mi do ucha- Nigdy nie powinienem był pozwolić ci odejść. Tak bardzo mi ciebie brakowało.
Tak bardzo tego pragnę. Ale nie mogę. Chwytam jego twarz w dłonie i odrywam go od siebie.
-Nie możemy. Andrzej proszę.-zaprzeczam sama sobie.
-Kiedy ja nie potrafię.-mężczyzna osuwa się po ścianie- Za każdym razem kiedy cię widzę, mam ochotę cię całować. Nawet nie wiesz jak za tobą tęsknię. Nie umiem pogodzic się z tym, że odeszłaś ode mnie, do Michała. Co on ma takiego, czego nie mam ja? Nie rozumiem twojej decyzji.Jak bardzo trzeba kogos kochać, by pozwolić mu odejść?-jego początkowy krzyk, teraz przerodził się niemalże w szept.
Osuwam się po ścianie obok niego.
-To nie tak, że on jest lepszy. Ja...sama nie wiem...po prostu..-to wszystko co udaje mi sie powiedzieć.
Lenka podchodzi do nas. Siada pomiędzy nami. Nic nie mówi. Chwyta nas za ręce. Siedzimy tak w milczeniu.
Ciszę przerywa mój dzwonek telefonu. To Michał.
-Tak?-odbieram
-...
-Jasne, właśnie wychodzę od Andrzeja. W takim razie będziemy za 20 minut.-rozlączam się.-Musze juz iść. Lenka spakowana?-zwracam sie do Andrzeja.
Kiwa głową i wskazuje na torbę w salonie. Ubieram siebie i córeczkę, biorę torbę.
-Jesteś chociaż szczęśliwa?-słyszę jak Wrona zadaje mi pytanie, gdy przekraczam próg jego mieszkania. Nie odpowiadam ani nie odwracam się.

Po drodze wstapiłam do sklepu. Michał chciał, żebym kupiła coś na wieczór do jedzenia. Docieram do domu. Witam się z mężczyzną i od razu idę z Lenką do łaznienki. Po kąpieli zanoszę ją do pokoiku, Oli zgłasza sie do czytania bajek na dobranoc. Zgadzam się, całuję małą w czoło, wkładam ja do łóżeczka i wychodzę. W salonie,na stoliku leżą jakieś przekąski. Jest piątek więc oglądamy z Olkiem jakiś film. Michał jest w łazience,a Oliwier usypia Lenę. Przypominam sobie pytanie jakie zadał mi Andrzej. "Czy jestem szczęśliwa?" Mam wszystko o czym marzyłam, kiedy byłam małą dziewcznyką. A nawet i więcej. W  pozornie idealnym obrazku przeszkadza tylko jedna mała rysa. Moja miłość  do Andrzeja.
-O czym tak rozmyślasz?-pyta Michał, siadając obok i całując mnie w usta.
-O tobie.-odpowiadam mu i róznież go całuję.
Po chwili dołącza do nas Oliwier. Włączamy film, "Epoka lodowcowa". Każdy z nas oglądał go okolo tysiąca razy ale i tak śmiejemy się i świetnie bawimy na wieczorze rodzinnym.
A więc tak. Śmiało mogę powiedzieć, że jestem w 99% szczęśliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz